poniedziałek, 22 lutego 2016

MEGA BUBEL STYCZNIA

Hej!

Dzisiaj post poświęcony największej tragedii stycznia a mianowicie - olej kokosowy.

Pewnego dnia postanowiłam wrócić w pielęgnacji swojej twarzy do stosowania naturalnych składników. Wiele się mówi o cudownym zastosowaniu oleju kokosowego w nawilżaniu jak i demakijażu, więc postanowiłam wypróbować ten sposób. Początkowo zapowiadało się całkiem obiecująco, świetnie zmywał makijaż, a wieczorem stosowałam go w połączeniu z kremem na noc i absolutnie nic nie zapowiadało, że będzie coś nie tak.
Po około tygodniu regularnego stosowania, moja twarz została wysuszona maksymalnie jak tylko się dało ale co gorsza olej całkowicie zapchał mi skórę twarzy. To co pojawiło się na mojej twarzy przypominało pole bitwy a nie skórę. Miałam maksymalny wysyp zaskórników - czoło, policzki i broda, które oczywiście zaczęły się zmieniać w pryszcze. Na szczęście z pomocą Ziaji i maści z witaminą A, moja skóra wróciła do siebie ale zajęło mi to sporo czasu i pracy.


niedziela, 21 lutego 2016

Nowości kosmetyczne styczeń - luty 2016


Hej!
Tym razem przedstawiam moje nowości kosmetyczne z ostatnich dwóch miesięcy. Niektóre rzeczy testuję po raz pierwszy, niektóre są moimi ulubieńcami od wielu lat.

W Ziaji postanowiłam się zaopatrzyć w żel do mycia twarzy - to już moja kolejna butelka. Świetnie oczyszcza, rozpuszcza każdy makijaż i fantastycznie odświeża dzięki swojemu świeżemu zapachowi. Do kompletu pasta również z tej samej serii - głęboko oczyszcza, zwęża pory, redukuje zaskórniki. Do nawilżenia ceramidowa maska bez zmywania. Można ją stosować nawet trzy razy w tygodniu - dla mojej przesuszonej skóry idealna opcja.



W Super Pharm udało mi się uchwycić na promocji słynny już antyperspirant z Vichy. Postanowiłam spróbować czegoś nowego, ponieważ moja skóra bardzo szybko przyzwyczajała się do dezodorantów w sprayu i praktycznie co miesiąc musiałam zmieniać na coś innego, a i tak efekty były słabe. Natomiast ta mała kulka sprawdza się rewelacyjnie.



Będąc w Rossmanie jakiś czas temu, zauważyłam nowość z Eveline tusz Master Max Sensation z moją ulubioną sylikonową szczoteczką, więc od razu zakupiłam go do testowania. Niestety nie dorównuje on w żaden sposób mojej ukochanej Volume Celebrities. Także po prostu jest okej jak każdy inny tusz, brak efektu wow.


Przy okazji zakupów Biedronkowych w moje ręce wpadł podkład nawilżający od Maybelline Dream Satin Liquid. Jestem w nim zakochana i na pewno kupię kolejne opakowanie jak ten mi się skończy bo jak dla moich potrzeb jest rewelacyjny!


Na promocji w Rossmanie postanowiłam prztestować nowy puder tym razem padło na Lirene City Matt. Absolutnie nie jest to puder matujący - niech was nie zmyli nazwa. Jest to na maksa rozświetlający puder z dosyć dużymi brokatowymi drobinkami, natomiast po nałożeniu go na twarz nie rzuca się tak to w oczy a efekt bardzo mi się podoba. Twarz jest gładziuteńka i jednolita - ja jestem zachwycona!


Ostatnim zakupem jest jeszcze trochę pielęgnacji czyli balsam do ust z Neutrogeny i krem pod oczy AA. Na razie jeszcze nie testowałam tych produktów, dlatego wolę się jeszcze nie wypowiadać na ich temat.


Poniżej lista wszystkich nowości:

Ziaja Liście Manuka żel do mycia twarzy 7,49 zł
Ziaja Liście Manuka pasta głęboko oczyszczająca 7,99 zł
Ziaja Pro Maska intensywnie regenerująca z ceramidami 32,99 zł
Vichy antyperspirant 23,99 zł
Eveline tusz do rzęs Master Max Sensation 17,99 zł
Maybelline podkład nawilżający Dream Satin Liquid 16,99 zł
Lirene puder rozświetlający City Matt 17,99 zł
AA krem pod oczy 30+ z kolagenem i kwasem hialuronowym 14,99 zł
Neutrogena intensywnie regenerujący balsam do ust 8,49 zł

Pozdrawiam!



sobota, 13 lutego 2016

Ulubione Kobiece Gadżety

Gumki Invisi Bobble
Ja swoje gumki do włosów kupiłam w niemieckiej drogerii DM za około 5 €. Początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ponieważ nie ma się co oszukiwać, skusiłam się na ich kupno przez liczne rekomendacje dziewczyn z You Tube. Jednak z czasem użytkowania zauważyłam różnicę pomiędzy Invisi Bobble a zwykłymi gumkami do włosów. Po pierwsze rzeczywiście nie plączą włosów, po drugie nie plączą się same w sobie kiedy chcemy włosy rozpuścić, a przede wszystkim nie wyrywają włosów. Kolejnym plusem jest fakt, że po rozciągnięciu gumki wraca ona do swojego pierwotnego kształtu. Jedyne co zauważyłam, to że przy cięższych i grubszych włosach gumka może ich nie utrzymać. Moje włosy są cienkie i lekkie, natomiast kiedy miałam dłuższe włosy i chciałam je upiąć w wysoki kucyk, w ciągu dnia czułam jak stopniowo się osuwa. Nie wiem jak to się dzieje ale te gumki wcale się nie gubią! Ja swoje kupiłam we wrześniu 2015 a nadal mam wszystkie 3 sztuki, z czego dwie nie używane w pudełku.


Tangle Teezer
O moim wielkim uwielbieniu do tego gadżetu świadczy fakt, że jestem szczęśliwą posiadaczką 3 sztuk i zapowiada się, że wcale na tym nie poprzestanę. Szczotka świetnie rozczesuje włosy zarówno na mokro jak i na sucho. U mnie sprawdza się świetnie przy ostatnich warunkach pogodowych, przy rozczesywaniu kołtunów od szalika czy mocnego wiatru. Po użyciu Tangle Teezera włosy są gładkie, miękkie, lśniące i nie łamią się. Od momentu użycia pierwszej szczotki widzę znaczną poprawę w kondycji moich włosów.  





Jajko do makijażu 
Na temat tego gadżetu napisałam osobny post do którego Was odsyłam http://indigoins.blogspot.com/2016/02/gabka-ebelin-beauty-sponge.html . Jest to rzecz, która absolutnie zrewolucjonizowała mój makijaż w 2015 roku.

środa, 10 lutego 2016

Make up w kolorach TAUPE

Hej!

Ostatnio mam straszną obsesję na punkcie kolorów TAUPE. Są to kolory ziemi, połączenie szarego z brązem w odpowiednich proporcjach, które pasują absolutnie każdemu typowi urody, dlatego postanowiłam się podzielić z Wami kilkoma produktami, które się u mnie sprawdziły.


Rimmel Scandaleyes cień w kredce 015 Trespassing Taupe
Color Tattoo 24HR cień w kremie 040 Permanent Taupe
Ingrid lakier do paznokci nr. 548

Kolory te zdecydowanie towarzyszyły mi w codziennym makijażu, bo są subtelne, delikatne, nienachalne i bardzo uniwersalne.




 Od lewej:

INGRID nr. 548
MISS SIENE nr. 212
SEPHORA nr. L13 Tiramisu
GOLDEN ROSE nr. 112


wtorek, 2 lutego 2016

Gąbka EBELIN - beauty sponge

Tym razem postanowiłam poświęcić chwilę czasu dla gąbeczki wartej polecenia.

Zacznę od tego, że gąbkę można kupić stacjonarnie tylko w sieci niemieckiej drogerii DM, gdyż EBELIN jest ich marką własną. Gąbeczki mamy w trzech wariantach: różowa, fioletowa oraz wersja mini do korektora pod oczy bądź w trudno dostępne miejsca. Każda z nich kosztuje maksymalnie około 4 Euro. Nie zdecydowałam się na mini jajeczka, ponieważ uznałam je za zbędne przy wykonywaniu makijażu, osobiście wolę większe powierzchnie do rozprowadzania płynnych kosmetyków.



Od momentu kiedy zaczęłam używać gąbki do nakładania podkładu i korektora mój makijaż zmienił się nie do poznania. Efekt jaki daje to małe jajeczko jest niepowtarzalny, podkład praktycznie jest nie widoczny, pięknie stopiony ze skórą. Dodatkowo każdy, nawet najtańszy podkład nałożony nim wygląda naprawdę rewelacyjnie.
Z moich osobistych obserwacji, wydaje mi się że fioletowa gąbka ma nico inną formułę jest bardziej zbita i pije mniej podkładu. Czyszczenie jej również jest czystą przyjemnością, ponieważ wystarczy ją kilka razy przeczyścić mydłem w kostce, a następnie porządnie wycisnąć do momentu kiedy z gąbeczki nie będzie się wylewać czysta woda.


Poniżej widać różnicę między starym a nowym jajeczkiem. Stara gąbka (po lewej) zaczęła się łuszczyć, wyblakła i zmieniła swoją strukturę. Po zmoczeniu oczywiście dalej spełniała swoją funkcję, niestety nie był już to tak dobry efekt jak na początku. Czyszczenie starej gąbki też już nie było tak łatwe i trzeba było poświęcić na to znacznie więcej czasu niż zwykle.



Jak widać na zdjęciu poniżej po 6 miesiącach użytkowania, gąbeczka w środku jest czysta i nie zmieniła swojej konsystencji, co szczerze mnie zaskoczyło bo spodziewałam się czegoś zupełnie innego.  Natomiast z zewnątrz wyblakła, zaczęła się łuszczyć i diametralnie zmieniła swój kolor.


Podsumowanie - jeżeli jesteście amatorkami makijażu warto zainwestować nieco mniejsze pieniądze w drogeryjną gąbeczkę, która daje efekt drugiej skóry. Ja osobiście jestem zachwycona i serdecznie wszystkim polecam przetestowanie jej.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 1 lutego 2016

Makijaż stycznia 2016 | Ulubieńcy kolorówka

Dzisiaj przedstawię Wam makijaż który męczyłam przez cały styczeń. Jest to idealna nienachalna propozycja na co dzień, do biura. Delikatny i subtelny makijaż w kolorach nude.

Podkład:
REVLON COLORSTAY 
180 Sand Beige
Korektor pod oczy:
ESSENCE Stay All Day Concealer 01
Paleta cieni nude:
CATRICE 
Limited Edition Treasure Trove
C01 Blaze Of Glory

Podkład kupiłam na promocji w drogerii Firlit/Kosmyk za ok 30 zł. To jest rewelacja co on robi z twarzą! Pięknie stapia się z cerą, nie robi efektu maski, idealnie ją wygładza dzięki czemu skóra się wydaje zdrowa i aksamitna.
Bardzo fajny i niedrogi, nawilżający korektor. Dobrze kryje delikatne cienie pod oczami i delikatnie rozświetla.
Paleta cieni którą mi się udało dorwać jak tylko weszła do DM-u limitowana edycja. Niestety nie pamiętam dokładnej ceny ale palety kosztowała ok 10 €. Jak tylko zobaczyłam kolory w sklepie od razu się zakochałam. Idealne kolory dzienne, subtelne odcienie beżu i brązu. Świetnie napigmentowane i pięknie się rozcierają. Jedynym cieniem którego nie używam jest przed ostatni cień - złoty. Jest słabo napigmentowany w porównaniu do reszty, drobinki brokatu osypują się na policzki, co wygląda nieestetycznie i tandetnie. Natomiast cała reszta jest dla mnie rewelacją i już dawno nie udało mi się zakupić palety, którą bym rzeczywiście używała dzień w dzień i była zadowolona z większości cieni.
 

Do utrwalenia podkładu użyłam pudru prasowanego EVELINE w odcieniu Transparent. Zwykły puder, który absolutnie nic mi nie urwał dlatego szczerze powiedziawszy nie polecam, ponieważ w tej samej cenie można dostać dużo lepsze produkty.
W konturowaniu ostatnio molestowałam brązer i róż z najnowszej palety WIBO. Naprawdę piękne kolory, dobrze się utrzymują na mojej mieszanej cerze. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zapach ponieważ dla mnie jest bardzo drażniący, ewidentnie kojarzy się z takimi kosmetykami z placu dla starszej pani.



Moje odkrycie po powrocie do Polski - żel do brwi firmy LOVELY w kolorze 02. Idealny kolor dopasowany do moich brwi, malutka szczoteczka która dokładnie wyczesuje i układa na swoim miejscu niesforne brwi. Trzyma się cały dzień a buteleczka jest bardzo wydajna.

Tusz LOVELY Curling Pump up Mascara jest moim ulubieńcem od wielu lat, ze względu na sylikonową szczoteczkę, która pięknie wyczesuje rzęsy. Idealnie nadaje się na dolną linię rzęs, przez to że jest idealnie wyprofilowana. Jedynym minusem tanich tuszy jest ich wydajność, niestety taki tusz trzeba kupować co miesiąc ponieważ bardzo szybko wysychają.
 
Oto efekty:




Pozdrawiam!