czwartek, 17 marca 2016

Haul kolorówka

Znowu popełniłam przestępstwo i zrobiłam kolejne zakupy kosmetyczne. Ty razem moim celem była drogeria Firlit, w której udało mi się dorwać promocje takie jak:
-20% na pędzle Kavai
-50% na całą markę Maybelline
Dodatkowo stacjonarnie można tam dostać rzeczy dostępne dotychczas tylko w internecie: Yankee Candle, Balea, Real Techniques, Makeup Revolution, The Balm i wiele innych....
Jak tam wchodzę to przepadam, bo najchętniej wykupiłabym wszystko a dodatkowo kuszą atrakcyjnymi cenami i świetnym asortymentem.







Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 marca 2016

Inspiracje styczeń-luty 2016

Hej!
Dzisiaj mało pisania i dużo obrazków, czyli wszystko to co zainspirowało mnie na Instagramie w ostatnich miesiącach.




















Źródło: Instagram

niedziela, 13 marca 2016

Pielęgnacja twarzy Luty ' 16

Hej!

Dzisiaj kilka słów na temat produktów, które się u mnie sprawdziły w minionym miesiącu.

Krem na dzień jaki sprawdza mi się bezbłędnie jest L'Oreal Active 3. Ma lekką konsystencję, nie lepi się, szybko się wchłania w skórę twarzy i świetnie komponuje się z każdym jednym podkładem. Dodatkowo ma delikatny zapach, nie podrażnia skóry, bardzo dobrze ją nawilża.


Pod oczy zarówno na dzień i na noc zaskakująco dobrze sprawdził się AA 30+. Nie spodziewałam się że będzie działał ponieważ nie przepadałam nigdy za produktami marki AA. Natomiast ten krem bardzo nawilża delikatną skórę pod oczami i nadaje się pod makijaż. Ma bardzo delikatną konsystencję przez co szybko się wchłania i jest dobrą bazą pod wszelkiego rodzaju korektory.


Podczas nakładania makijażu na usta aplikuję moje odkrycie 2016 roku czyli balsam do ust z Neutrogeny. W życiu nie miałam tak dobrze regenerującego produktu. Po nałożeniu na usta tak jakby stopniowo wżera się w nie delikatnie zastygając. Usta po chwili są idealnie wygładzone bez ani jednej suchej skórki i co najlepsze ten efekt nie jest krótkotrwały. Usta są gładkie i nawilżone przez cały dzień i nie potrzebny im już żaden inny balsam pseudo nawilżający.

Po zmyciu makijażu na noc niezmiennie od grudnia nakładam krem Alverde z jagodami Goji. Jest to krem przeznaczony dla osób po 30 roku życia, dodatkowo wzbogacony o składniki przeciwzmarszczkowe. Ma dosyć specyficzną konsystencję, która początkowo mi przeszkadzała, natomiast z czasem się przyzwyczaiłam. Niewielka ilość wystarczy aby nanieść krem na całą twarz, dlatego jest tak bardzo wydajny i myślę że starczy mi jeszcze na bardzo długo. Jestem z niego zadowolona bo dobrze nawilża i regeneruje skórę przez noc, nie zapycha, skóra po nim jest gładka i miękka w dotyku.


Do mycia twarzy jak i zmywania makijażu, używam rano i wieczorem żelu Ziaja Liście Manuka. Ma świetny, orzeźwiający zapach, bardzo dobrze rozpuszcza makijaż i oczyszcza skórę twarzy. Bardzo mocno się pieni, dzięki czemu rozpuszcza nawet najbardziej oporny makijaż. Dodatkowym atutem jest opakowanie z pompką, które pozwala na idealne dawkowanie produktu.

Trzy razy w tygodniu nakładam na twarz pastę do głębokiego oczyszczania Ziaja liście manuka. Stosuję ją jak maskę oczyszczającą - nakładam na twarz do zastygnięcia na ok 10 minut, a następnie zmywam pod strumieniem letniej wody, kolistymi ruchami aby złuszczyć martwy naskórek i oczyścić pory (szczególnie nos).

Jestem posiadaczką skóry suchej i niestety seria liście manuka dodatkowo wysusza skórę, dlatego bardzo dbam o jej głębokie nawilżenie. Do tego celu niezawodnym sposobem jest nakładanie co drugi dzień maski intensywnie regenerującej Ziaja Pro z ceramidami. Po dokładnym oczyszczeniu twarzy i lekkim peelingu, nakładam niewielką ilość maski (ma konsystencję bardzo gęstego kremu) i pozostawiam do wchłonięcia. Maska jest bez spłukiwania, także idealnie sprawdza się pozostawiona na twarzy na całą noc.


Dodatkowymi elementami mojej pielęgnacji jest peeling malinowy z Balea. Niestety tu muszę się przyznać bez bicia, że stosuję go jak sobie przypomnę, ponieważ jest bardzo wydajny i już mi się znudził. Nie był zły bo bardzo ładnie oczyszczał, ma delikatne drobinki, żelową konsystencję i zapach malin, który przywołuje wspomnienie lata. Natomiast już za długo go stosuję i mi się znudził.

Do zmycia resztek makijażu używam niezmiennie płynu micelarnego z Garnier. Tym razem zielona wersja, ponieważ nie było różowego. Bardzo ładnie rozpuszcza makijaż, nie wysusza, nie podrażnia i jest bezzapachowy. Dodatkowym atutem jest wielka butla, która starcza na bardzo długo.

Do odświeżenia twarzy, od czasu do czasu używam toniku aloesowego marki Hean, które dostałam w gratisie do zamówienia online. Bezzapachowy, nie podrażnia ale sama bym go nie kupiła, gdyż uważam że jest zbędny w mojej pielęgnacji.


Pozdrawiam!

czwartek, 10 marca 2016

Ulubieńcy Lutego 2016

Koniec stycznia i początek lutego, w kwestii urody nie był dla mnie łaskawy. Zaczęłam używać oleju kokosowego do demakijażu oraz w codziennej pielęgnacji twarzy. Początkowo wszystko zapowiadało się super, niestety po tygodniu regularnego użytkowania kompletnie zapchał mi skórę. Moja twarz wyglądała jak totalne pobojowisko. Na szczęście na ratunek przyszło mi połączenie pasty ZIAJA LIŚCIE MANUKA oraz MAŚCI Z WIT. A. Po tym duo skóra na twarzy wróciła do swojego normalnego stanu, nie mam już wysypu zaskórników, podrażnionej i zaczerwienionej skóry. Teraz stawiam na intensywne nawilżenie dlatego trzy razy w tygodniu stosuję ZIAJA PRO maskę intensywnie regenerującą.




W ubiegłym miesiącu, rewelacyjnie w pielęgnacji ciała sprawdziło się duo (zakupione na promocji w Lidlu 9,99 zł) z PERFECTY: masło i peeling o zapachu jagodowej muffinki. Masło wzbogacone olejkiem orzechowym i arganowym jest bardzo treściwe, świetnie się rozprowadza, niestety nie wchłania się w skórę przez co zostaje na niej tłusta warstwa. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, ponieważ lubię "czuć" nawilżenie. Dodatkowym plusem jest intensywny zapach, który utrzymuje się na skórze i czuć go nawet przez ubranie.


środa, 9 marca 2016

Makeup LUTY '16

 Hej!
Dzisiaj comiesięczne podsumowanie ulubionych kosmetyków kolorowych czyli najlepsi w LUTYM.

Moją ulubioną marką kosmetyczną od wielu lat jest niezmiennie Maybelline. Produkty z tej marki zawsze się świetnie sprawdzają na mojej suchej cerze. Nowość w mojej kosmetyczce to podkład Dream Satin Liquid, jest nawilżający, ma małe krycie, natomiast świetnie wyrównuje koloryt skóry, wtapia się w naturalny odcień, a co najważniejsze nie ciemnieje. Korektor pod oczy z serii Affinitone w odcieniu 01, świetnie rozjaśnia okolicę pod oczami, niweluje delikatne cienie. W ciągu dnia jest na swoim miejscu, nie wchodzi w zmarszczki, ponieważ przy nakładaniu delikatnie zastyga. Cienie Color Tattoo 24 HR są świetne dla osób, które szybko muszą nałożyć makijaż i nie mają czasu na blendowanie. Wystarczy wklepać palcem  w powiekę ruchomą odrobinę koloru, nałożyć kreskę, tusz i jesteśmy gotowe do wyjścia.


Do utrwalenia makijażu najchętniej sięgałam po rozświetlający puder z LIRENE, który daje satynowe wykończenie bez efektu ciastka. Niestety ogromnym minusem jest wydajność, jak widać na zdjęciu puder jest już na wykończeniu a kupiłam go w lutym. Do konturowania twarzy niezmiennie molestuję trio marki WIBO. Brązer ma rewelacyjny kolor, bardzo łatwo się z nim pracuje. Rozświetlacza przeważnie używam jako cienia w wewnętrzny kącik oka aby rozświetlić nieco spojrzenie. Róż natomiast ma w sobie złote drobinki a ja nie bardzo przepadam za takim efektem na co dzień, dlatego moim codziennym wyborem był MANHATTAN w kolorze 39N Elegant Violet. Jest to bardzo uniwersalny kolor brudnego różu. Zainspirowana makijażami w stylu Kylie Jenner, na ustach najchętniej nakładałam szminkę w odcieniu brudnego różu, pomieszanego z brązem marki RIMMEL - 10 Asia.


Do stylizacji brwi najczęściej sięgałam po matowy cień z INGLOTA w numerze 378, który nakładałam skośnym pędzelkiem a następnie utrwalałam żelem LOVELY w odcieniu 02. Tusz, który staram się wykończyć, niestety idzie mi to opornie ponieważ jest cholernie wydajny to EVELINE Master Max Sensation. Jest to tusz z sylikonową szczoteczką, z jednej strony ma dłuższe włoski i niby wszystko okej bo wydłuża, rozczesuje i przy nałożeniu kilku warstw pogrubia rzęsy to jednak nie do końca przypadł mi do gustu.


W tym miesiącu miałam rozwód z wszelkiego rodzaju eyelinerami. Niestety ale pogoda przeważnie jest wietrzna a mnie bardzo łzawią wtedy oczy, co powoduje bardzo nieestetyczne rozmazywanie się kreski w kącikach. Ja nie należę do kobiet, które noszą w torebce kosmetyczkę i poprawiają makijaż w ciągu dnia. Tak jak rano wyjdę z domu, tak liczę na to że makijaż utrzyma się cały dzień na mojej twarzy. Dlatego bezpieczniejszym wyjściem było robienie kreski na mokro, matowym, ciemnobrązowym cieniem z palety CATRICE C01 Blaze of Glory. Kreska, trzymała się cały dzień, nic się nie rozmazywało i nie musiałam się martwić, o niespodzianki.


Poniżej efekty - every day makeup:




Pozdrawiam!

wtorek, 8 marca 2016

niedziela, 6 marca 2016

HAUL LUTY

Hej!

Dzisiaj kilka nowości, które udało mi się przygarnąć w przeciągu ostatniego miesiąca.

Skończył mi się mój krem pod oczy z Niemiec i postanowiłam wypróbować coś nowego, dlatego postawiłam na AA z kolagenem i kwasem hialuronowym. Moje pierwsze wrażenie na jego temat samą mnie zaskoczyło, ponieważ nie jestem fanką kosmetyków z tej firmy. Natomiast w tym przypadku krem fajnie nawilża delikatną skórę pod oczami oraz bardzo dobrze się sprawdza jako starter pod podkład czy korektor.
Kolejnym denkiem u mnie były balsamy do ust dlatego na promocji w Rossmanie skusiłam się na intensywnie regenerujący balsam do ust z Neutrogeny. I to był mój strzał w dziesiątkę! Jestem w ciężkim szoku, że nareszcie coś rzeczywiście pomogło moim wiecznie popękanym ustom. Ale na jego temat mam zamiar poświęcic osobny post, także zapraszam.


Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza dlatego w ramach poprawienia sobie humoru kupiłam herbatę Vitax melisa i wanilia, która jest obłędna oraz Sir Edward zimowe smaki, która dzięki zawartości chilli szczypie w język.


Kolejnymi produktami, których niedobór w swojej szafie musiałam uzupełnić był płyn do higieny intymnej (akurat była na niego promocja), najlepsza na świecie oliwka do ciała Baby Dream (dostępna tylko w Rossmanach) oraz pasta oczyszczająca z Ziaji od której najwyraźniej się uzależniłam :)


Zapas podkładów mam dosyć pokaźny, natomiast korzystając z promocji musiałam kupić mój ukochany Affinitone o nowej formule. Niestety jak to z "ulepszeniami" bywa ja mam wrażenie, że niestety to nie jest ten podkład, który pokochałam.
Dezodorant Nike zakupiłam, ponieważ wiosna zbliża się wielkimi krokami, a ten zapach bardzo dobrze mi się kojarzy. Jako dezodorant słabo się sprawdza.
Tu wychodzi moja obsesja na punkcie herbat ;) Rewelacyjna herbata typu Earl Grey o smaku cytrusów, którą chwyciłam przy kasach. Przepyszna herbata o bardzo intensywnym smaku i zapachu!



Będąc przez rok w Niemczech rozpieszczałam się różnorodnością olejków, soli i róznego rodzajów płynów do kąpieli. W Polsce niesetety jestem dalej na etapie poszukiwań, ponieważ w porównaniu do zachodu wybór jest bardzo okrojony. Poniżej moje dwa eksperymenty sól do kąpieli i perełki w jednorazowych saszetkach.


Jak na razie to wszystko, ale w niedalekiej przyszłości spodziewajcie się więcej zakupów, szczególnie kolorówki, ponieważ wielkimi krokami zbliżają się mega wyprzedaże w drogeriach :)
Także serdecznie zapraszam do czytania!
Pozdrawiam!