W dzisiejszym poście zaprezentuję nowości jakie udało mi się zakupić z promocji drogeryjnych w miesiącu marcu.
Pierwszym produktem jaki zakupiłam jest żel pod prysznic Radox o zapachu winilii i imbiru. Za 500 ml zapłaciłam ok 7 zł na promocji w Rossmanie. Bardzo przyjemny, delikatny zapach i kremowa konsystencja. Jak na razie jestem na tak, zobaczymy wrażenia po skończonej butelce.
Kolejnym produktem jest aloesowy szampon do włosów firmy Ziaja. Ostatni szapmon niestety mnie trochę zawiódł dlatego postanowiłam wypróbować nowy. Aloes, lawenda i rzepa jest dostępny bez problemu w każdej drogerii. Ja za 500 ml w Rossmanie zapłaciłam 7,60 zł. Na razie się sprawdza na moich włosach ale rewelacji nie ma. Chciałam go wypróbować już od dłuższego czasu ponieważ jest bardzo zachwalany przez blogerki i vlogerki w polskiej sieci.
Następne dwa produkty to balsamy do ciała. Niestety zima w tym roku nie odpuszcza i ostatnio kondycja mojej skóry na ciele się niestety pogorszyła. Jako pierwszy zakupiłam niezawodny balsam dla dzieci Nivea. Kupiłam go w Biedronce, 500 ml za 14,99 zł. To nie jest moja pierwsza butelka tego balsamu i naprawdę uważam że jest najlepszy. Pięknie nawilża, szybko się wchłania, nie zostawia plam na ubraniach. Jest bardzo ekonomiczny - przy codziennym zużyciu, starczy mi na dwa miesiące a mam co samrować. Nie podrażnia i jest bardzo delikatny. Ma neutralny klasyczny zapach Nivea.
Nie mogłam się oprzeć promocji w Rossmanie i zakupiłam kolejny balsam. Tym razem jest to nowość od Eveline SPA Professional z ekstraktem z kokosa i kwiatu orchidei. Za 500 ml na promocji zapłaciłam 12,99 zł. Jak narazie balsam mnie pozytywnie zaskoczył bo bardzo ładnie nawilża i ma przyjemny kwiatowy zapach.
W tym miesiącu skończył mi się mój ukochany płyn micelarny AA na szczęście w Rossmanie udało mi się trafić na promocję. Płym nicelarny Bourjois 250 ml za 9,99 zł. Również to nie jest moje pierwsze opakowanie tego produktu. Bardzo dobrze zmywa makijaż i nie szczypie w twarz (co jest najważniejsze).
Kolejną rzeczą zakupioną z promocji są plastry firmy Joanna. Za 12 sztuk (2x6) zapłaciłam 5,89 zł, a w moim przypadku starczają na pół roku. Są to plasterki do usuwania wąsa spod nosa lub regulacji brwi w zestawie z 10 ml oliwką. Uwielbiam te plastry! Stosuję je już od około 5 lat i są niezawodne, ponieważ pięknie wyrywają włoski i nie podrażniają delikatnej skóry pod nosem.
Pod wpływem filmików na You Tube postanowiłam po raz pierwszy w życiu skorzystać z henny robionej domowym sposobem. Dlatego skusiłam się na Hennę tredycyjną firmy Delia również w promocyjnej cenie 2,19 zł. Niestety nie sprawdziłam zawartości opakowania i trochę nie o taką formę mi chodziło. W opakowaniu są dwie saszetki: sucha z henną i płynna z utleniaczem. Ale dałam radę przy nakładaniu i jestem zadowolona z efektu, bo bardzo ładnie farbuje brwi i nie podrażniła skóry.
Następnym moim zakupem jest eye-liner w żelu firmy Wibo. Kupiłam go tylko i wyłącznie ze względu na moje lenistwo, ponieważ naprawdę daleko i nie po drodze mam drogerię Natura wraz z moimi ukochanymi kosmetykami Essence. I nie potrzebie bo nie jestem z niego zadowolona. Za 2 g zapłaciłam ok 9 zł.
Niestety jak na razie u mnie do robienia idealnie precyzyjnych kresek się kompletnie nie sprawdza.
Ostatnim zakupem z Rossmana jest standardowo zmywacz do paznokci Isana 250 ml za 3,50 zł. Tylko tym razem postanowiłam sobie zmienić na kolor zielony, tak na odmianę.
Przy okazji ostatnich zakupów sporzywczych, stojąc przy kasie na szybko chwyciłam róż do policzków firmy Bell za 5,99 zł. Skusiłam się na niego bo kończy mi się już mój brązer z Essence dlatego wypatrzyłam sobie brązowy kolorek. Po odpakowaniu w domu byłam w szoku bo rzeczywisty kolor to brzoskwinia z brokatem! Na szczęście po nałożeniu na policzki jest to przepiękna naturalna brzoskwinia o delikatnym rozświetleniu. Na prawdę tych drobinek brokatowych nie widać. Ja nie cierpię się świecić, wolę naturalne wykończenie lub matowe. Jest to odcień numer 13.