Dzisiaj pokażę Wam kosmetyki które mi się skończyły oraz ich następców.
Paletka cieni NYX, z której od samego początku nie byłam zadowolona. Cienie były słabo napigmentowane, zdecydowana większość kompletnie mi nie pasowała kolorystycznie, a wydawałoby się że cienie mają neutralne kolory brązu i beżu idealne na co dzień. Dlatego wróciłam do swoich ukochanych cieni z Inglota.
Podkład letni Maybelline w kolorze 24 golden beige, zamieniłam na ton jaśniejszy 14 creamy beige. Obecnie używam mieszanki obu kolorów, następnie jak powakacyjna opalenizna.
Ulubiony puder w kompakcie Rimmel Stay Matte, zamieniłam na sypki puder z Manhattanu.
Niestety skończył mi się najlepszy tusz ever Maybelline Lash Sensational i mam w zapasie kilka, które dostałam lub kupiłam na promocji. Dlatego sylikonową szczoteczkę zmieniłam na grubą, wyprofilowaną szczotę z Yves Rocher. Jak na razie tusz sprawdza się poprawnie wydłuża i pogrubia rzęsy, ale nie daje tak spektakularnego efektu jak poprzednik. Jak tylko wykończę swoje zapasy na pewno zakupię Maybelline ponownie bo daje niepowtarzalny efekt na moich rzęsach.
Brązer marki Debby, który dostępny jest w Super Pharm zastąpiłam brązerem z Catrice w kolorze 30 Medium. Debby był najlepszy jaki do tej pory miałam. Pudrowa konsystencja, która idealnie rozprowadza, nie robi brzydkich placków, bardzo subtelny kolor, który można stopniować a którym nie łatwo jest zrobić sobie krzywdę. Catrice zapowiada się równie obiecująco. Oba pudry są matowe bez jakichkolwiek drobinek.